czwartek, 9 maja, 2024

Nasze serwisy:

Więcej

    Czego brakuje polskiej telemedycynie?

    Zobacz również

    Pandemia sprawiła, że chcąc nie chcąc pacjenci zaczęli masowo korzystać z rozwiązań telemedycznych, często nie wiedząc zresztą, że usługa, z której korzystają jest telemedyczna. Od teleporady po e-receptę. A to dopiero początek, bo polska branża medtech rozwija znacznie ambitniejsze projekty telemedyczne, które mogą usprawnić pracę lekarzy pierwszego kontaktu. Nie tylko w czasie pandemii.

    - Reklama -

    Z lekarzem w czasie pandemii najczęściej rozmawiamy przez telefon, a papierowa recepta dla wielu zmieniła się w kod w telefonie komórkowym. Opcje te działały już przed pandemią COVID-19, teraz natomiast stały się powszechne. Przykładowo, e-recepty stanowią już niemal 96% wszystkich wystawionych recept. Oba te rozwiązania to oczywiście część telemedycyny. Tyle, że podstawowa.

    Ufny czy podejrzliwy lekarz rodzinny

    Lekarze rodzinni zwracają uwagę, że pacjent do telewizyty powinien być przygotowany – zebrać wyniki badań i zanotować swoje objawy.  We wrześniu organizacje pacjentów, we współpracy z krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny rodzinnej i prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej, rozpoczęły akcję informacyjną „Badaj Się i Lecz”. Przygotowano m.in. materiały edukacyjne, które krok po kroku pokazywały, jak przygotować się do teleporady i jaki ma ona przebieg. Bo deklaracja pacjenta nie powinna być jedynym źródłem wiedzy o stanie pacjenta dla jego lekarza. Siłą rzeczy jest zbyt subiektywna i podatna na rozmaite interpretacje. Zaordynować na jej podstawie leczenie może być ryzykownym posunięciem. I wcale nie chodzi tu o brak zaufania do pacjenta.

    – Po kilku pandemicznych miesiącach dla wszystkich powinno być jasne, że teleporada rozumiana potocznie – jako substytut zwykłej wizyty lekarskiej, oparty wyłącznie o czat lub rozmowę telefoniczną –  doskonale sprawdza się głównie przy czynnościach powtarzalnych, takich jak przedłużanie recepty czy zwolnienia. Jest też zwykle wystarczającym rozwiązaniem, by ocenić sensowność skierowania pacjenta do kolejnego specjalisty na konsultację. Ale tak ograniczona i tak rozumiana teleporada nie sprawdza się w diagnostyce. Na podstawie samej rozmowy z pacjentem czyli wywiadu, trudno jest lekarzowi poprawnie zdiagnozować pacjenta – mówi Łukasz Krasnopolski, prezes Higo, rozwiązania wspomagającego procesy telemedyczne.

    Na problemy z podstawową telemedycyną zwracają uwagę sami lekarze. Mirosław Suszek, dyrektor Pionu Opieki Ambulatoryjnej LUX MED, zwracał niedawno uwagę, że poza rozmową pacjent w części wypadków powinien przesłać lekarzowi np. zdjęcia gardła czy skóry.

    Rozwiązania pozwalające zdobyć dane

    Podstawowe rozwiązania telemedyczne mogą oczywiście być uzupełniane o dane, które można zbierać nie tylko przy pomocy termometru, ale również dzięki innym, bardziej wszechstronnym urządzeniom pomiarowym. Takim rozwiązaniami jak Higo. To urządzenie i aplikacja, które pozwala na zdalne badanie m.in zdjęcia ucha, gadła, osłuchania płuc i serca, brzucha czy choćby nagranie kaszlu i pomiar temperatury. – Tam, gdzie potrzebne jest zebranie twardych danych o stanie pacjenta, możemy dostarczyć lekarzowi rzetelnych danych, które można zdalnie obejrzeć, zinterpretować i dopiero na ich podstawie postawić diagnozę – wyjaśnia Krasnopolski, prezes firmy Higo.

    Rozwiązań ułatwiających zdalna diagnozę w Polsce pojawiło się w ostatnich latach znacznie więcej. Startup StethoMe oferuje urządzenie pozwalające na zastąpienie fizycznego stetoskopu czujnikiem przekazującym dane do analizy online. Pregnabit to z kolei system do monitorowania dobrostanu płodu i matki, którego częścią jest mobilne urządzenie do badań w dowolnym miejscu i czasie, bez konieczności wizyty w szpitalu.

    Według tegorocznego badania „Digital Consumer Trends” firmy Deloitte z telefonicznych konsultacji korzystało już niemal 29 proc. z nas. Dla porównania takie teleporady miało 22 proc. Brytyjczyków. – Telemedycyna, uzupełniona dodatkowymi rozwiązaniami, zapewne zostanie z nami na dobre po pandemii. Byle nie była to wyłącznie jej okrojona, podstawowa wersja – zauważa przedstawiciel Higo.

    ŹródłoProfeina
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    - Reklama -

    Najnowsze

    6 GHz na usługach, czyli kilka słów o Wi-Fi 6E

    Liczba urządzeń podłączonych do domowej sieci stale wzrasta. Kiedyś były to laptopy i smartfony, teraz także lodówki, telewizory, systemy...