Microsoft zaapelował do dostawców usług internetowych (ISP) na całym świecie, by zaadoptowali nowe podejście do adresowania botnetów i innych maszyn rozsyłających malware. Choć brzmi to nieco ironicznie, gigant z Redmond zasugerował, że takie komputery, najprawdopodobniej korzystające z Microsoft Windows, powinny mieć zastrzeżony dostęp do sieci, do czasu wyleczenia danej infekcji.
Zdaniem przedstawiciela Microsoftu, Scotta Charneya, konieczne jest podniesienie bezpieczeństwa urządzeń, przez które użytkownicy łączą się z Internetem, w trosce o uniknięcie większego, szkodliwego społecznie ryzyka. Jego zdaniem, by zrealizować takie założenie, konieczne jest przedsięwzięcie odpowiednich działań przez rządy, przemysł IT, ISP oraz samych użytkowników, mających zapewnić bezpieczny dostęp do Internetu i innych, ważnych zasobów.
Odpowiednie kroki pomogły by we wdrożeniu czegoś na kształt GCD – Global Collective Defence, czyli w wolnym tłumaczeniu – globalnej, kolektywnej obrony bezpiecznego Internetu. Brzmi to jak scenariusz w kiepskim filmie science-fiction.
Microsoft nie po raz pierwszy proponuje ideę odłączania zainfekowanych komputerów od sieci. Problem jednak w tym, że dany użytkownik, mimo, zainfekowanego komputera, nadal potrzebuje dostępu do usług internetowych.