wtorek, 30 kwietnia, 2024

Nasze serwisy:

Więcej

    Humanoidy mają się dobrze. Rynek rośnie w siłę

    Zobacz również

    Disney pokazał światu nowego robota ze spojrzeniem człowieka. Ludzkie, ale nie za bardzo – takie, zdaniem naukowców, powinny być nowo powstające maszyny. Jeśli granica zostanie przekroczona, biznes może polec w starciu z irracjonalnym strachem. Potrafi gapić się na ciebie, jakby miał przejrzeć twoją duszę – pisał niedawno serwis technologiczny Gizmodo o nowym produkcie Disney Research.

    - Reklama -

    Gaze, bo tak nazwano robota, ma twarz na pierwszy rzut oka przypominającą ludzką, ale pozbawioną skóry. Najbardziej ludzkie w tej głowie jest spojrzenie – gałki oczne pokryte powiekami, pracują w dobrze nam znany sposób. Disneyowski robot z całkiem człowieczą szczęką, wykonuje oddechy, mruga i płynnie rusza głową. Jest na tyle realistyczny, że dostarcza rozmówcy osobliwego wrażenia kontaktu z obiektem, który myśli. Ten animatroniczny bohater, sterowany zza oka kamery, ma za zadanie dostarczać wrażeń w przyszłych produkcjach filmowych.

    Piękne?

    Zdania są podzielone. Humanoidalne roboty mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Niechęcią tych ostatnich zajęli się nawet naukowcy. Zasadne o tyle, że podczas gdy Gaze ma bawić, wiele tego rodzaju technologii ma pełnić utylitarne funkcje prospołeczne. Wcielą się w role fizycznego i mentalnego wsparcia dla osób starszych, mniej samodzielnych czy samotnych.

    Jak człowiek, byle nie za bardzo
    Już kilkadziesiąt lat temu wypracowano teorię, zgodnie z którą zaufanie do robotów zwiększa się wraz z mocniejszym upodobnianiem maszyn do ludzi, ale tylko do pewnego momentu. Robot nazbyt przypominający człowieka zaczyna budzić negatywne uczucia. Niepokój, a czasami odrazę.

    Pojęcia „dolina niesamowitości” po raz pierwszy użył japoński inżynier Masahiro Mori w latach 70. XX wieku. Prowadził on w tamtych czasach badania reakcji ludzi na wygląd zewnętrzny robotów. W największym skrócie: ustalono wtedy, że roboty nazbyt przypominające ludzi wywołują u człowieka dyskomfort, czasami wręcz odrazę. Gdy podobieństwo w wyglądzie zewnętrznym zaczyna się robić zbyt duże, człowiek podświadomie dodaje do imitacji ciała człowieka także ludzki rozum, a to wywołuje dziwny dyskomfort i sympatia wobec takiej maszyny znacząco słabnie. Tym sposobem wpadamy w tzw. dolinę niesamowitości (ang. uncanny valley). Ilustruje to charakterystyczny wykres.

    Teoria Moriego, jak każda inna, ma swoich krytyków, ale opisane przez Japończyka zjawisko do dzisiaj jest punktem odniesienia w rozprawach o przyszłości humanoidów, czyli o stosunku, jaki mogą mieć do nich ich potencjalni użytkownicy. – Dolina niesamowitości to jeden z etapów naszego oswajania się z tym rodzajem technologii i jeden z elementów dyskusji o tym, jak będzie ostatecznie wyglądała relacja człowiek-technologia – tłumaczy Jowita Michalska, prezes Digital University, zawodowo zajmująca się wpływem technologii na ludzkie życie.

    Relacje człowieka i robotów bada Agnieszka Wykowska, Polka pracująca we Włoskim Instytucie Technologii w Genui. W tym roku międzynarodowe media rozpisywały się o niej za sprawą wyników współprowadzonych badań opublikowanych w naukowym wydawnictwie „Science Robotics”. Zespołowi naukowców udało się zdiagnozować, że stosunek do robotów może być różny w zależności od sposobu, w jaki pracuje ludzki mózg. Wykorzystując badanie EEG można zatem z wyprzedzeniem wykryć, czy i jakie intencje (zupełnie mechaniczne czy jednak zbliżone do ludzkich) dana jednostka będzie przypisywała robotom. Ustalenie tego faktu może być pomocne na przykład w kontekście upowszechniania mechanicznych pomocników w zakładach opieki zdrowotnej, ale też uprzedzać biznesowe ruchy firm, które chcą zaaplikować „ludzkie” maszyny w domach konsumentów.

    Jak tłumaczy polska naukowiec na łamach zagranicznych mediów: żyjemy w erze coraz większej obecności robotów i ważne, byśmy rozumieli ludzkie postawy wobec takich maszyn.

    Humanoid z okładki
    Zespół w Genui prowadził badania, wykorzystując do tego celu robota iCub. O maszynie z dziecięcą buzią, która miałaby naśladować ludzkie ruchy i wchodzić w interakcje z człowiekiem świat po raz pierwszy usłyszał w 2009 roku. Jako open-sourcowe rozwiązanie, metrowy iCub służy wielu naukowcom i do dziś pozostaje jedną z bardziej charakterystycznych maszyn „z ludzką twarzą”.

    Od czasów, w których Reuters nazywał ten wynalazek „urzeczywistnieniem obrazów do tej pory znanych głównie z filmów science-fiction” minęło raptem kilkanaście lat. Dostatecznie dużo, by wydać na świat wiele nowych wydań maszyn na wzór człowieka.

    Jednym z mówców podczas tegorocznej konferencji „Masters&Robots” była Sophia. Robot-kobieta, który może się pochwalić obywatelstwem Arabii Saudyjskiej. Najgłośniejsze dzieło hongkońskiej firmy Hanson Robotics wielokrotnie publicznie konwersowało ze znanymi personami (od Angeli Merkel po Willa Smitha), za każdym razem w podobnym stopniu zdumionymi, że rozmówca udziela odpowiedzi nie tylko autonomicznie, ale też na temat. Żeby za przekazem werbalnym podążał też wizualny, pod skórą Sophii umieszczono 24 czujniki, pracujące niezależnie nad produkcją jak najbardziej naturalnego wyrazu robo-twarzy.

    Źródłobankier.pl
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    - Reklama -

    Najnowsze

    Raport CERT Orange Polska za rok 2023: trzykrotnie więcej fałszywych stron wyłudzających dane

    Rekordową liczbę, bo ponad 360 tysięcy fałszywych stron internetowych, zablokował w ubiegłym roku CERT Orange Polska. To niemal trzykrotnie...