Grudzień to miesiąc, w którym cyfrowa warstwa naszej rzeczywistości staje się wyjątkowo namacalna. W tym okresie rośnie intensywność aktywności online — od zakupów i płatności, przez streaming i komunikację, po śledzenie logistyki dostaw. Z perspektywy użytkownika wszystko dzieje się płynnie i w pełni automatycznie, ale zanim otrzymamy powiadomienie o paczce, uruchomi się film lub zrealizuje płatność, dane muszą zostać przetworzone w centrach danych. To one odpowiadają za ciągłość działania cyfrowych usług, a grudzień jedynie uwidacznia ich znaczenie. Za każdym zakupem, każdą płatnością i każdym kliknięciem stoi centrum danych.
Grudniowa intensywność uwidacznia to, co trwa cały rok
Największe platformy sprzedażowe i usługodawcy notują w grudniu wzrosty ruchu rzędu 40–60% w porównaniu ze średnimi miesięcznymi wartościami. Jest to naturalny stress-test, ale jednocześnie dobra ilustracja tego, jak systemy muszą działać przez cały rok.
Dane rynkowe z 2024 roku pokazują, że grudzień stał się kluczowym momentem dla handlu. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 9,9% miesiąc do miesiąca, a sprzedaż online utrzymała dwucyfrową dynamikę, osiągając 10,9% rok do roku. Preferencje konsumentów pozostają stabilne: wśród metod dostawy dominują automaty paczkowe (81%), a wśród płatności — BLIK (68%). Jednocześnie rośnie udział zakupów transgranicznych, co zwiększa złożoność procesów logistycznych i dodatkowo obciąża systemy obsługujące zamówienia. Oznacza to, że coraz większa część procesów zakupowych i logistycznych zależy od infrastruktury zdolnej do obsługi rosnącej złożoności operacji.
– Cały ten łańcuch zależy od centrów danych, które w grudniu pracują na szczególnie wysokiej intensywności. Na co dzień przeciętny użytkownik robi zakupy i nie zastanawia się jaka infrastruktura cyfrowa się za tym się kryje. A warto uzmysłowić sobie, że za każdym naszym działaniem online, płatnością kartą czy przechowywanymi danymi w chmurze stoi fizyczny budynek centrum danych. Grudzień jedynie zwiększa skalę tego, co dzieje się przez cały rok. Wraz z rozwojem cyfrowego życia centra danych muszą powstawać szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. To dziś infrastruktura tak samo krytyczna jak energetyka czy telekomunikacja – zauważa Piotr Kowalski, Dyrektor Zarządzający, Polish Data Center Association (PLDCA).
Rosnące potrzeby cyfrowe to nie sezonowość, ale konsekwencja trwałych zmian gospodarczych
Centra danych przestały być wyspecjalizowanymi obiektami dla branży IT, a stały się podstawową infrastrukturą niezbędną dla funkcjonowania nowoczesnej gospodarki. W ciągu ostatnich pięciu lat w Europie zapotrzebowanie na moc obliczeniową wzrosło o ponad 30%, przy czym prognozy wskazują, że do 2030 roku popyt może się podwoić. Motorem tego wzrostu jest nie tylko rozwój handlu online, ale także popularyzacja narzędzi AI, cyfryzacja usług publicznych, automatyzacja finansów, rozwój telemedycyny oraz zwiększenie ruchu danych generowanych przez urządzenia IoT.
– Wzrost mocy obliczeniowej staje się nie tylko kwestią komfortu użytkowników, ale także fundamentem przewag konkurencyjnych przedsiębiorstw i państw. Kraj, który dysponuje rozbudowaną infrastrukturą centrów danych, jest w stanie przyciągać inwestycje technologiczne, wspierać innowacje oraz przyspieszać rozwój gospodarki cyfrowej. W tym kontekście lokalizacja zasobów staje się kwestią strategiczną – mówi Krystian Pypłacz, Ekspert z Polish Data Center Association (PLDCA).
Polska ma potencjał infrastrukturalny, ale wciąż go nie wykorzystuje
Dziś aż 98% danych europejskich jest przetwarzanych poza Polską. Tymczasem warunki do rozwoju centrów danych w naszym kraju są sprzyjające: dysponujemy stabilnym zapleczem technologicznym, wykwalifikowaną kadrą, korzystnym klimatem sprzyjającym efektywnemu chłodzeniu oraz dynamicznie transformującą w kierunku niskoemisyjnym infrastrukturą energetyczną.
– Skoro polscy użytkownicy generują coraz więcej danych, rząd stawia na cyfryzację, to naturalną konsekwencją jest rozwój lokalnej infrastruktury. Polska może stać się istotnym punktem na mapie europejskich centrów danych — to obszar rozwojowy i potencjalny filar gospodarki cyfrowej – dodaje Piotr Kowalski.
Prognozy rynkowe wskazują, że wartość polskiego rynku centrów danych w najbliższych latach sięgnie 6 mld zł, a zainstalowana moc może wzrosnąć do 500 MW do 2030 roku. Oznacza to, że znajdujemy się w momencie, w którym decyzje infrastrukturalne mogą realnie przełożyć się na przewagi gospodarcze w skali regionalnej.
Dane pracują na wartość — a ich lokalne przetwarzanie wzmacnia gospodarkę
Świąteczny ruch jedynie podkreśla skalę zjawiska, które trwa nieustannie. Nasza praca, zakupy, zdrowie, mobilność, edukacja i rozrywka generują coraz większe strumienie danych, a w świecie, który coraz mocniej opiera się na przetwarzaniu informacji, znaczenie lokalnej infrastruktury będzie rosło. Każdy megawat mocy obliczeniowej oznacza inwestycje, nowe miejsca pracy, rozwój kompetencji, wzmocnienie bezpieczeństwa oraz wzrost odporności gospodarki.
– Jeśli chcemy rozwijać gospodarkę cyfrową i technologie przyszłości, lokalizacja centrów danych w Polsce jest decyzją strategiczną. W świecie, w którym dane stają się podstawowym zasobem gospodarki, to infrastruktura umożliwiająca ich lokalne przetwarzanie decyduje o poziomie suwerenności cyfrowej państwa. Brak krajowych zasobów obliczeniowych oznacza rosnącą zależność od zagranicznych operatorów, a w konsekwencji także od ich priorytetów inwestycyjnych, regulacji i ograniczeń energetycznych. Dlatego każdy megawat mocy obliczeniowej to przewaga, której nie da się importować – podsumowuje Krystian Pypłacz.
Okres przedświąteczny przypomina nam, jak bardzo codzienne funkcjonowanie zależy od infrastruktury, której na co dzień nie widzimy. Wraz z dynamicznym wzrostem zapotrzebowania na moc obliczeniową rośnie też znaczenie jej lokalizacji — bo to ona przesądza o odporności, bezpieczeństwie i możliwościach dalszego rozwoju gospodarki cyfrowej. Jeśli Polska chce pozostać w grze o technologie przyszłości, musi budować własne zaplecze centrów danych — zamiast polegać na infrastrukturze ulokowanej poza granicami kraju. To dziś decyzja nie tylko technologiczna, lecz także gospodarcza.