wtorek, 23 kwietnia, 2024

Nasze serwisy:

Więcej

    Instagram pionkiem w globalnej grze Facebooka

    Zobacz również

    Ponad rok temu, 9 kwietnia 2012, Mark Zuckerberg ogłosił na swojej tablicy (bo gdzie indziej?), że jego zespół przejmuje Instagram, ponieważ „a picture is worth much more than a thousand words to Facebook”. Teraz, z perspektywy czasu przyszedł moment, aby ocenić zasadność tej decyzji. Czy Zuckerberg dokonał zakupu życia? Czy to jeszcze Instagram, czy już Facebook? Transakcja początkowo szacowana na miliard dolarów, ze względu na spadek wartości akcji Facebooka zasiliła konto twórców Instagramu

    - Reklama -

    o 715 milionów dolarów, czyli wciąż o 215 milionów więcej niż jego ówczesna wartość rynkowa. Liczba korzystających z tej mobilnej aplikacji, od momentu wykupu wzrosła z 30 do 100 milionów użytkowników, którzy dziennie dodają 40 milionów przefiltrowanych zdjęć. Bardziej niż działania marketingowe społecznościowego giganta, zaważył tutaj jednak debiut Instagramu na Android Market.

    Popularność aplikacji wymogła podwojenie ilości pracowników. Pomimo, iż Zuckerberg obiecał nie ingerować w poczynania Instagramu, zatrudniona została tam na stanowisku New Businness Director osoba z jego najbliższego otoczenia. Nie trzeba być jednak ekspertem, aby zauważyć, zmiany, a raczej nawiązania do najpopularniejszego portalu społecznościowego wdrożone w ostatnim czasie.

     – Instagram był dotychczas aplikacją na smartfony. Od listopada zeszłego roku jest także prężnie rozwijającym się serwisem w Internecie o grafice i interfejsie stylizowanych na designie Facebooka. Mamy cover photoco prawda na Instagramie ciekawsze, bo dynamiczne – jak i zdjęcie profilowe, oraz podobne, lecz mniej wizualne, zakładki – wylicza Dominika Chłopicka, Social Media Manager 365 NET. – Jednak najwięcej kontrowersji wywołuje nowa polityka prywatności, wzorowana na tej facebookowej. Zmienia status Instagramu uważanego dotychczas za „user friendly” na pionek w grze Facebooka – dodaje.   

    16 stycznia 2013 wszedł w życie nowy regulamin korzystania z Instagramu. Początkowo zakładał, że – idąc za Facebookiem – wszystkie zdjęcia (a tym samym i wizerunek) miały stać się własnością serwisu i bez wiedzy użytkowników mogły być sprzedawane na potrzeby kampanii reklamowych. Ten zapis łagodnie mówiąc, rozwścieczył dotychczasowych entuzjastów aplikacji i po ingerencji Kevina Systroma, CEO Instagramu, został z regulaminu wykreślony. Dalej jednak Instagram pozostaje w posiadaniu danych o właścicielach kont, ich aktywności w obszarze serwisu, lokalizacji itd. i może te informacje wykorzystać na potrzeby usprawnienia obszaru reklam na Facebooku.

    Niesmak po modyfikacji polityki prywatności ma wymazać wprowadzona w zeszłym tygodniu nowa, długo oczekiwana funkcjonalność, a mianowicie możliwość postowania filmów na Instagramie. Czas ich trwania to maksymalnie 15 sekund, ale można wybierać ulubione sceny, a na całość nakładać filtry dotychczas dostępne do edycji zdjęć. Dodatkowo, działa korekta wyrównania obrazu dla osób z problemem „drżących rąk”. Opcja ta jest bezpośrednią zapowiedzią spotów reklamowych, które mają być wyświetlane w przeglądarkowym news feed na Facebooku już ponoć od połowy października.

    Publiczność Instagramu jest zatem swoistym polem doświadczalnym przed wprowadzaniem istotnych zmian na Facebooku. Czy jednak to wystarczająco dużo, aby sądzić, że 715 milionów dolarów się zwróci? Co prawda Zuckerbergowi udaje się przy pomocy Instagramu utrzeć nosa największemu konkurentowi Twitterowi, bowiem z mobilnej wersji tego pierwszego korzysta dziennie o 3,5 miliona więcej osób niż z aplikacji Twitter na telefon z systemem iOS i Android, jednak nie przekłada się to bezpośredni dochód, dający przedstawić się za pomocą konkretnej cyfry.

    Nie sposób uwierzyć Kevinowi Systromowi, gdy na pytanie o spełnienie oczekiwań Facebooka, odpowiada on, że obecna strategia zakłada budowanie fundamentów pod funkcjonalności na przyszłość, natomiast aktualnym celem jest umocnienie bezpłatnej i pozbawionej przekazu reklamowego, czyli notabene niezarabiającej na siebie, aplikacji jako „samopodtrzymującego się” [self-sustaining] tworu. Być może przykład Beyonce, która dzieląc się na Instagramie zdjęciem reklamującym Pepsi zebrała 320 000 like’ów, pomoże teamowi Instagram-Facebook obrać zwycięską taktykę w oparciu o zapis w regulaminie, według którego publikowane w serwisie materiały o charakterze komercyjnym, nie zawsze muszą być poparte etykietą reklamy. To obu stronom zaoszczędzi zbędnej frustracji.

    ŹródłoGRUPA 365NET
    guest
    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    - Reklama -

    Najnowsze

    SAS rozszerza ofertę godnej zaufania sztucznej inteligencji o karty modeli i usługi zarządzania AI

    SAS, lider technologii z obszaru danych i sztucznej inteligencji, wprowadza na rynek nowe produkty i usługi, które usprawnią zarządzanie...